czwartek, 30 grudnia 2010

ifuckin'hate make-up

Uroda w dzisiejszych czasach to chuj. Chuj, na maksa.

Co z tego, że mam czarne, długie, gęste rzęsy skoro jakaś laska może sobie je domalować, dokleić, podrasować kreską na powiece i wmawiać mi i całemu światu, że jest ładniejsza ode mnie.
Na nic mi się zdaje też posiadanie całkiem ładnej cery. No bo co to za różnica, że nie mam wyprysków, nie błyszczę się jak nawoskowana, skoro można wszystkie niedoskonałości zamalować, a nosek przypudrować.
Moje naturalne loki wyglądają całkiem podobnie do tej dziewczyny z równoległej klasy, która kręci swoje na lokówkę, więc włosami też nie mam jak się zbytnio szczycić. A mój naturalny, ciemny brąz i tak jest ogólnodostępny we wszelakich drogeriach.

Więc w ogólnym zestawieniu mogę co najwyżej ponarzekać, że w morzu eyelinerów, maskar, podkładów i różów wyglądam jak uczennica podstawówki, bo dziewczyna bez makijażu to dziewczyna zaniedbana i zwyczajnie przeciętna. Uznawana za piękną zaś, to ta, która wszystkie swoje wady zamalowuje, zakrywa grzywką, doczepia i farbuje.
Plus jest taki, że nie martwię się o deszcz, bo od niego moje kudełki są jeszcze miększe i bardziej pokręcone. Nic mi chociaż nie spływa i nie sterczy we wszystkie strony.
Na szczęście, nasze kłamliwe Wenusjanki i na to się przygotowały, opracowując wodoodporne tusze i mocne lakiery. Fuck, znowu moja naturalność jest wyparta przez chemię.
Czuje się brzydko i niekobieco.

Oczywiście, zaraz podniosą się głosy, że jestem zazdrosna. Prawda, jestem. Jestem zazdrosna o to, że nie psuję swojej delikatnej cery, bo mi to szkodzi. Jestem zazdrosna, że nie korzystam z mazideł, bo się ich brzydzę. Jestem zazdrosna, że nie prostuję, nie tapiruję, nie lakieruję i nie kręcę włosów. Jestem zazdrosna, że moja naturalna uroda przegrywa z misternie wykonanym makijażem i odpowiednio dobranymi kolczykami.
I uważam, że to niesprawiedliwe. Nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich dziewczyn, które gdzieś mają te wszystkie urządzenia oraz lejące, sypkie, w żelu, w kamieniu, sztyfcie i tubce cosie.

Czy naprawdę nikogo nie rusza fakt, że po zmyciu tych wszystkich kresek, korektorów i cieni kryje się zwykle przeciętna dziewczyna? Że po wsadzeniu głowy pod wodę z mydłem nie przypomina samej siebie?
Że po porannym przebudzeniu patrzysz na nią i masz ochotę krzyczeć 'KIM JESTEŚ?! GDZIE JEST MOJA DZIEWCZYNA I CO Z NIĄ MASZKARO ZROBIŁAŚ?!'.
Widocznie nie rusza, skoro takie są pożądane, a panów kręci zlizywanie szminek i fluidów. sma-czne-go!

Kiedyś było lepiej. Przynajmniej facet wiedział co brał, a nie to co mu się wydawało.
Chciałabym Was wszystkie zobaczyć bez makijażu.
Zmyj piękna tapetę, a chętnie się porównam.

takajestemwkurwiona, ale pozdrawiam,
Adrienne

2 komentarze:

  1. po części się z Tobą zgadzam, po części nie. uważam,że lekkie ukrycie swoich niedoskonałości, którymi są np. wypryski na twarzy można ukryć pod LEKKIM makijażem. bo powiedzmy sobie szczere nie każda dziewczyna ma tak zajebiście jak Ty że ma idealnie gładką cerę, niektóre mimo walki o nią z różnymi specyfikami a nawet wizytami u lekarza nie mają szans na 'bezpryszczową' cerę. więc staję tu w obronie lekkiej warstwy pudru na twarzy! wiem, że to zajebiście nieskładne, ale o godzinie 11:35 mój mózg jeszcze nie otrząsnął się z pierwszej fazy po wstaniu z łóżka.

    OdpowiedzUsuń
  2. równie dobrze mogłabym sobie wypchać cycki watą, bo uważam płaską klatę za wadę.

    myślisz, że mi nic nigdy nie wyskakuje? to się mylisz, nieraz popierdalałam z pryszczem na czubku nosa i byłam uznana za coś obrzydliwego. bo przecież trzeba to przyklepać jakimś sztyftem, a potem tapetą. nie wiem czy wtedy pryszcz magicznie znika, czy chujwieco. kogo obchodzi, że on istnieje, tylko nie widać tak go bo zamalowany zbladł. wtedy ma prawo być.

    właśnie to mnie denerwuje. dzisiaj wszystko można ukryć i domalowywać. więc nichuja nie obchodzi mnie to, że ktoś nie umie sobie z twarzą poradzić i zamalowuje to jakimiś chujowstwami. dla mnie to jak granie na kodach, czy bycie kimś, kim się nie jest. budowanie zdania o sobie na kłamstwie.

    OdpowiedzUsuń