Tu jest Polska, tu się wita
Jak to zwykle w blogach bywa, pierwszy wpis to musi być ten powitalny, otwierający drzwi i całujący trzykrotnie w policzek.
Na początku chciałabym rozwiać wszelakie wątpliwości dotyczące nazwy bloga . Otóż nie ma on żadnego logicznego wyjaśnienia, poza odtwarzanym utworem na itunes'owej liście. W ten blog będę wylewała morze frustracji odnośnie świata, ludzi, pogody i komarów.Choć to odrobina wiatrówkowego śrutu w słoniowym zadzie, bo takich blogów jak ten są tysiące, a nawet miliony doliczając amerykańskie nastolatki rodem z Plotkary i ruskie blachy z youtube, a mój będzie ginął w morzu fanpejdżów Lady Gagi to ja i tak na złość wszystkim zamierzam go prowadzić i żalić się na Babilon. Albo znudzi mi się po dwóch notkach, zgnębiona przez negatywne komentarze światłych politologówi i powołanych dziennikarzy z krwi i kości, przekonanych o własnym, niepowtarzalnym stylu, liżących tyłek Szanownej Pani Dyrektor w szkolnej gazetce.
Kończ waść, wstydu oszczędź
W porządku, koniec nudnego monologu, przejdźmy do konkretów, a właściwie krokietów które czekają na mnie w lodówce. Goodbye, my love, goodbye, jak mi się zachce to napiszę.
Adrianna deLiptona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz