Na początek przestawmy czołowych Bogów świata
Bóg - Jedyny który jest własnym przedstawicielem swojej rasy [miałam kiedyś kotkę, nie potrafiąc znaleźć dla niej imienia nazywałam ją po prostu Kicia]. Najbardziej szanowany w naszym zacnym kraju. Jako, iż jest jednocześnie imieniem i gatunkiem Bóg, to po prostu Bóg, piszemy więc z wielkiej litery. Stworzył świat, Adama, Ewę i Szatana - anioła który go nie polubił. Mimo, iż nasi prarodzice byli zwykłymi ludźmi, ich dzieci są żółtkami, białasami, murzynami, blondynami, rudymi, konserwatywni przedstawiciele Kościoła w ewolucję człowieka uwierzyć nie mogą. Wyrzucił Adama i Ewę z ogrodu bo zjedli jabłko. Czemu posadził je na środku? Czemu nie na obrzeżach, tak, żeby nie kusiło, albo poza granicami Edenu? Tego nie wie nikt. Bogobojni powiedzą, że to symbol naszej własnej wolnej woli, ja mówię, że to zwykła złośliwość Boga. Po drodze utopił całą ziemię, żądał nic niewinnych baranków[tych najładniejszych, jaki bóg chciałby nic nie wartą, brzydką owieczkę], aż w końcu wydał na ziemię Syna. Syn był synem Żelaznej Dziewicy, która mimo, iż cnotliwa była urodzić go zdołała. Krystian - bo tak dali mu na imię był niezwykle mądrym, ale prostym człowiekiem. Nie mogę odmówić mu zdolności, gadane miał i szacunek się człowiekowi należy. Mówimy jednak na niego Chrystus, bo brzmi wynioślej i bardziej bosko, niż jakiś tam Krystek. Ewentualnie Jezus i Mesjasz [nie mylić z Mesajah].Umarł, żeby nas wyzwolić. Potomkowie ludzi którzy go nienawidzili, stawiają mu pomniki w Rio i teraz ten nowy, w Świebodzinie. Wszystko, żeby wkupić się w bramy niebios, bo kogo obchodzi hospicjum w Świebodzinie, Bóg zauważy pomnik, bo jest duży. Wyznawcy nie mogą też uprawiać seksu bez specjalnego Bożego pozwolenia, zwanym ślubem. Bóg ma wiele odmian: bez Jezusa, z Jezusem, ale bez Marii oraz sam, bezdzietny Bóg.
Odmiana Boga żydowskiego. Bóg żydowski nie wie nic o Jezusie i nie uznaje go za swojego syna. Nie wierzy też, że zmartwychwstał. Jest tu wiele podobieństw do Boga chrześcijańskiego, lecz odpoczywa się w sobotę, nie w niedziele. Nowy Testament to bujda i trzeba nosić brodę. Wielu żydów wzięło sobie bardzo do serca prawa judaizmu i zakładają jarmułki, zapuszczają brody, ucinają kawałek penisa. Nie wolno im też przebywać z osobą płci przeciwnej, patrzeć na nią, a tym bardziej o niej myśleć. Kontakty płciowe są jeszcze bardziej zakazane niż przez Boga Zwykłego. Niejaki Adolf, bardzo wstydząc się swoich żydowskich korzeni postanowił ich wytłuc, ale mu się nie udało.
Allah - jako, iż nie jest bogiem-Bogiem, ma swoje imię, co w sumie oznacza ,,Bóg Jedyny". Ma mniej wyznawców niż Bóg, bo Mahomet miał gorsze gadane od Krystiana. Nie ma syna, a jego ulubieńcem jest grupa wiernych o nazwie Al-Kaida. Żeby być prawdziwym muzułmaninem trzeba zabijać niewiernych i znać Koran na pamięć. I modlić się po dwadzieścia razy dziennie, bo Allah lubi być adorowany. Bardzo samolubny bóg, ale mniej złośliwy od Boga. Nie cierpi konkurencji, a o to, żeby Alli czuł się zawsze ważny dba niejaki Osama i jego pomocnicy. W przeciwieństwie do chrześcijan, muzułmanie muszą bać się swojego boga, a nie go kochać. Zauważamy podobieństwo do wczesnego Boga chrześcijańskiego, ale przez jego wielką przemianą z tyrana w niekończącą się miłość.
Budda [i inne religie Wschodu] - bogiem nie jest, ale można powiedzieć, że jest mądrzejszy od wszystkich bogów razem wziętych. Wyznawcy Buddy skupiają się na sobie, pogrążając się w medytacji. Dążą do wewnętrznego spokoju. Budda nie wymagał ofiar ze zwierząt, mówiąc, że to nasi przyjaciele. Człowiek umiera, a jego dusza wędruje w inne ciało. Im dusza była lepsza za życia, tym przechodziła w bardziej złożony organizm. Generalnie chodzi o doskonalenie siebie, aż do osiągnięcia nirwany. Jest wiele odmian buddyzmu. Wszystkie mają wspólny cel. W przeciwieństwie do wyznawców Boga, seks nie jest grzechem, a aktem miłości, duchowym połączeniem i mistycznym przeżyciem. Stworzyli w tym celu Kamasutrę. Kobieta ma w łóżku takie same prawa jak mężczyzna, który powinien najpierw zadbać o zaspokojenie kochanki, a dopiero potem siebie. Wprowadzono pojęcie 'tantryzm', mający przeobrazić zwykły stosunek w prawdziwą przygodę, doświadczenia na zupełnie innym wymiarze. Chrześcijanie bardzo nie lubią religii wschodu, bo joga, medytacja, wsłuchiwanie się w siebie i nurt taoizmu wyzwalają Szatana. Co ciekawe jogini żyją bardzo długo i cieszą się świetną kondycją, wewnętrznym spokojem i pogodą ducha, ale to zwykła przykrywka dla Lucka, który jest sprytniejszy od nas wszystkich.
Było też wielu bogów mitycznych. Gromowładny Zeus [Jowisz] i jego zastęp kochanek. Egipski Amon, polski Siwa. Oni i ich bracia, siostry, żony i dzieci byli patronami wszystkiego czego się da.
Ulubiony mityczny bóg - Bastet, patronka seksu, miłości, ogniska domowego i kotów.
Jah - jamajska odmiana Boga. Skrót od Jahwe[nie można go mówić na głos więc się wycwanili]. Bóg Rastafarian i zbuntowanej młodzieży. Ukazał nam się pod postacią króla Haile Sellassie'go I-szego, mówi się też o Lwie Judy - symbolu męstwa i siły. Bardzo modny wśród nastolatków, bo dał marihuanę. Jah nie każe siedzieć w sztywnych ramach, a każdy prawdziwy rastaman sam poszukuje drogi prawdy. Ma bardzo wysublimowany gust - lubi dredy i muzykę reggae. Ćpun.
Szatan - mimo, iż bogiem nie jest, jako bóg również traktowany pośród zbuntowanej młodzieży. U dorosłych satanizm przejawia się tylko za potrzebą trzepania kasy od młodocianych satanistów. Lubi seks, ale nie piękny i mistyczny jak jak buddyjski, ale brudny i niekonieczne z miłości. Jako przeciwnik Boga każe robić wszystko na odwrót, bo lubi być przekonywany o własnej potędze. Kocha kolor czarny, choć sam chodzi wiecznie czerwony z wściekłości. Przebiegły, rogaty, z ogonkiem i widłami których pozazdrościł Posejdonowi. Żąda dziewic i kotów[NA STOS Z NIM!] Nie przeczę, że bardzo mnie bawi
Ave, ahahahahah! xD
Komputer - coraz częściej rzeczy przyziemnie stają się bogami
Nauka - bóg ludzi światłych którzy uważają się za mądrzejszych od wszystkich
Ateizm - życie bez boga. Nie ma boga, nic nie jest bogiem. Jest człowiek i on jest najlepszy.
W swoim życiu miałam kilka etapów
4-9 rok życia - katoliczka, członkini kościelnej scholi i odmawiająca pacierz
9-12 rok życia - nadal katoliczka, ale jako fanka wszelakich Discovery, encyklopedii i filmów dokumentalnych. zaczyna zastanawiać się, skąd pomysł Boga, skoro człowiek wziął się od małpy, nie Adama. Chyba, że Lucy była odpowiedniczką Ewy. Zakup pierwszych glanów.
12-15 rok życia - młodzieńczy bunt, inspiracje hipisami. Wolność, pokój i miłość. Absolutny ateizm. Boga nie ma, liczy się tylko Adrianna. Inspiracje buddyzmem, taoizmem, muzyką, rastafarianizmem, chrześcijaństwem. i OOBE.
15 rok życia -kolejne rozmyślania co do istnienia Boga. A jak on istnieje? A jak mnie ukarze? Co wtedy zrobię? Dalsze zagłębianie się w wyżej wymienione nurty. Coraz więcej ma głosu filozofia taoizmu i muzyka. OOBE nadal nieosiągnięte.
schyłek piętnastki - początek wytwarzania własnego boga. Zrozumienie na swój sposób wszelkich dogmatów, nakazów, zakazów. Zlepek wszystkich kultur.
16-... - Zrozumienie swojego własnego, osobistego boga
Poszukując Boga zdałam sobie sprawę, że wszystko co robiłam było moją własną drogą. Bóg, którego sama odkryłam różni się od wszystkich bogów wyżej wymienionych. Jakby z każdego boga brać to co najlepsze i kawałek, po kawałku tworzyć Tego, z którym mogę rozmawiać.
Tak więc mój Bóg, mnie nie osądza. Nie siedzi na tronie i nie skazuje na wieczne potępienie. Boga nie ma, ale jest. Bóg to ja, Bóg to Ty i Twoja nauczycielka polskiego. Bóg to my wszyscy, nasza wspólna myśl i pragnienia. Bóg to nie postać. Osoba do której się modlę to nie brodaty dziadek, a ja sama, coś co we mnie siedzi i mówi co jest dobre. Nie potrzebuję do tego księży, popów, czy innych kapłanów. Nie muszę chodzić do kościoła, wystarczy, że wyjdę na dwór. Bóg to ptaki, śnieg, słońce i noc. Muzyka też jest bogiem, sztuka jest bogiem. Pląsy w rytmie reggae na środku szkolnego korytarza, to jak dla Ciebie modlitwa. Wszystko co mnie wzrusza jest bogiem. Zło nie może istnieć bez dobra, kobieta bez mężczyzny, ogień bez wody, a człowiek bez Boga. Ateiści też w coś wierzą, nie można nie wierzyć. Choćby to była zwykła radość, wiara we własne szczęście - to też jest wiara!
Wielu katolików zarzuca mi, że grzeszę. Jak mogę grzeszyć? Nosząc taijitu. Wierzę, że przeciwieństwa się przenikają, wierzę w harmonię. Albo nosząc pacyfkę? Znak wolności i pokoju? Bo jakiś chrześcijański fanatyk stwierdził, że to kopnięty krzyż? Grzeszę uprawiając jogę o wschodzie słońca, zachwycając się jego pięknem. Złorzeczę chodząc na religię, a nie do kościoła. Uczęszczam, żeby się czegoś nauczyć, żeby wyciągnąć kolejne wnioski i dokończyć moją boską układankę. Ty, katoliku się modlisz, chodzisz do kościoła i wyzywasz mnie od lamusów zauważając jak zmierzam do lumpeksu. Nie obchodzi Cię los ludzi, którzy nie mają na chleb, nie pomagasz im. Gówno Cię obchodzi akcja charytatywna którą chciałam rozkręcić w klasie zamiast bezsensownych prezentów świątecznych. Śmiejesz się ze mnie gdy płaczę nad zdeptanym pająkiem. Nie rozumiesz tego jak idę, podskakuję i cieszę się sama do siebie. Że są rzeczy które zachwycają mnie tak, że łzy napływają mi do oczu. Że potrafię płakać na Shreku Czwórce. Że nie idę na winko, bo to krzywdzi moją mamę. Choćbym nie wiem ile dobrego zrobiła nadal jestem mhroczną satanistką, bo noszę glany i nie ubieram się modnie. Ty nosisz krzyżyk na szyi, codziennie go plugawiąc. Ja żyję w zgodzie ze sobą, nie obrażając żadnego symbolu i nie oceniając innych. Patrzysz jak kindermetale obrażają Twoją religię, nic z tym nie zrobisz. Nie pomagasz mi kiedy bronię chrześcijan i Boga przed owym kindermetalem, wiedząc, że należy się im szacunek choć wcale go nie wyznaję.
Zastanów się,
Adrianna Sfrustrowana I
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz