niejaka panna która zeszłorocznego sylwestra wypiła cztery litry wódki <uśmiecha_się_z_politowania> postanowiła pogorszyć moją i tak zszarganą opinię małej kurewki, nie zdaję z dwóch przedmiotów [apage chemia, apage informatyka] i strasznie nie chce mi się wykonywać ćwiczeń na smuklejsze nogi.
próbuję rzucić palenie, także od kilku dni jestem wyczulona na zapachy, głodna i wybredna jak kobieta w ciąży, i bardziej nerwowa niż zwykle.
spadłam z facebook'owego rankingu znajomych z miejsca pierwszego, na czwarte tracąc osiem punktów do wygranej [pozdrawiam Nitę :D]. muszę się pogodzić z faktem niebycia najpiękniejszą, co dla takiego narcyza jak ja jest bardzo trudne.
i kolejny weekend spędziłam w domu oglądając filmy
na szczęście nie obyło się bez pozytywów : >
ogarnęła mnie prawdziwa stanikomania [klik], więc po radzie zawodowej brafitterki moje zeszłoroczne 75A, kilka tygodni ewoluowało do 70B, by przedwczoraj na 65C skończyć. tak, kochani. oficjalnie noszę C, nawet nie macie pojęcia jaka jestem z siebie dumna : >. w końcu C to już coś. niech umrze poprzednia sprzedawczyni, która myślała, że 65 to obwód dla anorektyczek. niech się udławią ludzie, którzy przekonywali mnie, że nie warto przepłacać, za jakiśtam cyckonosz! niech żyje droga bielizna, spalić taniochę. na stos z rynkowymi biustonoszami. wyrzućcie te z marnych, chińskich sklepów. postawcie na klasykę, zaufajcie brafitterkom, idźcie do Esotiq'a lub Triumph'a! 80% kobiet ma źle dobrane biustonosze, przez co lecą w dół, migrują nawet w stronę łopatek. i nie zdziwcie się, kiedy Wasze 80C, nagle stanie się 70F, to żaden wstyd, ani wybryk natury. 'przecież alfabet nie kończy się na D'. lepiej chyba założyć stanik dobrze dobrany, wydać trochę więcej pieniędzy, niż w wieku 40 lat straszyć parą bliźniaczych naleśników, lub co gorsza odciąć sobie dopływ krwi, przez źle wyprofilowane, beznadziejnie skrojone, dziesięciozłotowe szmiry. zwłaszcza, że rada brafitterek zwykle darmowa i poświęcają Tobie i tylko Tobie godzinę na wybór odpowiedniego rozmiaru i modelu. dobra, koniec, bo męskiej części czytelników zbiera się na wymioty lub onanizm. a właśnie, możecie współczuć mojemu ewentualnemu mężowi. zamiłowanie do drogich ciuchów, ładnej bielizny i dużej ilości kosmetyków może być zabójcze. aaawww, ten mój maminy charakter : >.
oprócz podziwianiu swoich niewątpliwie seksownych wdzięków w nowym komplecie, spędzam czas na lodowisku i jak każdej zimy, mam fobię na punkcie łyżwiarstwa figurowego. oglądam więc filmy o nastolatkach odkrywających w sobie figurowy talent i pokonujących dziewczyny jeżdżące od zawsze [wyobrażając sobie, że to właśnie ja] oraz stare występy Evgeni'ego Plushenki i Iriny Slutskayi [moich dziecięcych idoli]. wiecie, kiedy każda dziewczynka chciała być księżniczką, kosmetyczką czy inną piosenkarką, mała Ada miała marzenie być łyżwiarką. niestety z powodu jej zamieszkania i ówczesnego braku lodowiska sen nigdy się nie spełnił. jedynymi ludźmi którzy mnie w tym momencie podziwiają, to dresy, którzy stoją za bandą i zachwycają się krzywą przeplotką, chwiejnymi piruetami i jaskółkami. staram się nie dopuszczać do siebie myśli, że właśnie wyobrażają sobie mnie klęczącą na kolanach, z nieumytym, śmierdzącym śledziem penisem w ustach w roli aktorki porno tworzącej z nimi iście filmowy gang-bang.
nie będę udawać, że nie lubię tego uczucia kiedy ktoś się za mną ogląda, trąbi samochodem wodząc wzrokiem za czerwoną sukienką, czy spodniami lub drze przez ulicę, ale no bez przesady! drogi kolego, jeżeli Twoja koleżanka mówi, że tego nie lubi - kłamie. każda z nas to kocha, nawet jeżeli jest obiektem pożądania przygłupa lub robotnika.
i jeżeli wali Ci liścia bo spojrzałeś się w jej głęboki dekolt jest hipokrytką. nie zakładałaby go, gdyby nie chciała, żebyś się w niego gapił. kobiety są dziwne, czasami nawet dla mnie.
ps. nie słuchaj rad młodocianej ekshibicjonistki, która na koncertach nie wstydzi się nauczycieli lub rodzin znajomych i bez krępacji płynie na pogowej fali szczycąc się niewielkim biustem i całkiem ładnym brzuchem.
pozdrawiam,
Adrianna x)
a tak w ogóle to bardzo cieszę się, że ktoś tu zagląda, nawet jeżeli nic nie dodałam i nie atakuję fejsbogowymi udostępniaczami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz