natchnione facebookiem, naszą-klasą i opisami.
drodzy internauci, drogie internautki. znajomi i znajome ze szkoły, you're my inspiration!
Trochę jestem staroświecka, przyznaję.
Stara miłość nie rdzewieje, przetrwa wszystko,
ludzie są sobie pisani od urodzenia,
każdy ma drugą połówkę
Można tak wymieniać w nieskończoność. I moja średniowieczna natura nie może pojąć, po prostu nie ogarnia jak te dwie połówki jabłka jakimi jesteśmy, wymieniliśmy na tort czy pizzę.
Ja rozumiem, że trzeba szukać, poznawać. Nie ma nic od razu. Czasami jest od pierwszego wejrzenia, innym razem iskrzy dopiero za setnym spotkaniem.
Ale do kurwy nędzy, NIE POJMUJĘ jak można wstawiać sobie opisy czy statusy w stylu 'nigdy Cię nie zostawię Łukaszku! na zawsze razem!' skoro rzeczony Łukasz, za dwa miesiące staje się Adrianem, czy kurwa innym Grześkiem. Jak się nie jest pewnym, to po co się pisze, wstawia, komentuje, dla szpanu? Że się tydzień temu miłość życia znalazło? No pogratulować, myślałam, że Romeo i Julia to historia niejakiego Williama, a nie połowy nastolatków. Swoją drogą ponadczasowa opowieść, tamci też się poznali na melanżu.
Także widzę na fejsie:
- Nikomu Cię nie oddam. - poprzedni też tak mówił, całkiem niedawno : ).
- tugeder forever! - nawet nie wiesz kiedy dopiszesz tam 'alone'
- Kocham!!! - no, pizza jest spoko
Widzę wojny, które bardziej kocha drugie, niech wszyscy patrzą. Tego też nie rozumiem, po co obcy mają widzieć? No i skoro, co jakiś czas wymienia się swojego lowera-forewera, to po co zaśmiecać profil. 'usuń posta - klik - usuń posta - klik - usuń posta - klik-ać tak do usranej śmierci?
Z pamięci mówicie czułe słówka, które już dawno zdążyliście przećwiczyć na dziesięciu poprzednich. 'Kochacie' się, wszyscy o tym wiedzą, przeczytali na facebooku. Widzą Was na szkolnym korytarzu, plotkują, obgadują. Sielanka. Nagle zrywacie, nie potrafiąc nawet odpowiedzieć na pytanie 'dlaczego?'.
'Tak, po prostu, bez powodu'. Bez krzyków, bez płaczu, bez cienia smutku czy żalu. Za dwa dni wyznajecie miłość komuś innemu. I historia zatacza koło.
Pozwoliłam sobie to nazwać emocjonalną rozwiązłością. Nie ma dla mnie różnicy pomiędzy seksem z nieznajomym na imprezie, a mówieniu 'kocham Cię' osobie którą dopiero zaczynamy poznawać.
Często o tym, że ktoś się z kimś spotyka dowiedziałam się dopiero z facebooka.
Umierałam ze śmiechu, kiedy 'para', zaczęła ze sobą 'chodzić' i równo o piętnastej, po powrocie ze szkoły zmieniła status na 'zajęty', jakby to było zwieńczeniem, priorytetem i celem.
Kiedy po imprezie 'ukochani' pierwsze co zrobili to znajdywali się na nk.
Czuję się jak młoda kobieta w parku, która spokojnie siedzi, czyta książkę, podziwia przyrodę czy rozmawia prze telefon. Aż tu nagle przybiega do niej facet, rozchyla płaszcz i macha jej przed nosem stojącym penisem. Niespodziewanie. Bo to go zaspokaja i gówno go obchodzi, że ją to obrzydza, ON być oglądanym. Tylko wtedy może wreszcie odczuwać chorą, seksualną satysfakcję.
Tak, dokładnie tak Was widzę. Jak parkowych ekshibicjonistów. Pojawiacie się bez ostrzeżenia. Wypalacie mi oczy splatającymi się językami, serduszkami, wyznaniami i statusami. Co Wy chcecie ludziom udowodnić, że tym razem Wam się udało? Czy, że macie lepiej od innych? Niech patrzą i zazdroszczą tego, jak zajebiście się 'kochacie'?
Może ja zapytam. Pytam, uwaga. Odpowiem też, bo ja zawsze wiem lepiej.
Jak Wy się kochacie?
- Ustawiając opis, status.
Co nazywacie miłością?
- Zauroczenie
Kochacie siebie, czy to jak inni postrzegają Wasze uczucie?
- Czujecie się zajebiści, bo Wy w tym momencie jesteście najlepsi.
Co zrobiłybyście, gdyby zerwał?
- Nazwałybyście go chujem i złamasem. Jak on tak mógł, zostawić taką zajebistą Ciebie. Nie powinien żyć, masz ochotę go zapierdolić. Takie gnidy się powinno tępić.
Dlaczego słowa, które kiedyś kierowało się do jednej osoby, ogłaszacie na cały facebook?
- Żeby być w centrum uwagi.
Dlaczego zamieniliście intymne, tylko-dla-Was miejsce na tablicę i tam się uzewnętrzniacie? - jak wyżżej
Po grzyb Wam te zdjęcia?
- jak wyżej + komentarzyki 'jacy wy słodziaszni', 'wyglądacie super!'
Dlaczego 'kocham Cię', przychodzi Wam tak łatwo, łatwiej niż przedstawienie się obcej osobie?
- bo powiesz jej 'kocham Cię' i robi co zechcesz.
Czemu mówicie to tylu osobom, jakby to było synonimem 'lubię Cię' i 'podobasz mi się'?
- bo myli Wam się z pożądaniem.
Poruszę jeszcze temat, który mnie już nie obrzydza, a drażni. Nie drażni, irytuje. Wkurwia. Mianowicie, co się dzieje, kiedy ukochani ze sobą zrywają? Czy rozstają się w pokoju i przyjaźni? Gównokurwaprawda.
Chłopak nazywa Bogu ducha winną dziewczynę 'szmatą' i 'kurwą', chociaż to on ją zostawił. Opowiada niestworzone historie, obraża każdy fragment jej ciała i osobowości, chociaż jakiś czas temu za nimi szalał. Nazywa ją pasztetem, choć wtedy była ideałem. Mówi, że był ślepy, broni się jak może. Atakuje, szydzi, wyśmiewa. Wstydzi się przeszłości, mówi, że to co było, było nieprawdziwe. Nawet jeśli nie było takie jak teraz, obecnie, to co w tym było takiego strasznego, że zasługuje na krzesło elektryczne?
Inny znany mi przypadek, również chłopak zostawia dziewczynę. W przeciwieństwie do historii poprzedniej, związek krótki, niespełna trzy tygodnie. Rozstanie, zdarza się. Nie układało się, nie rozmawiali już prawie, po prostu nie pasują do siebie. Dziewczyna nazywa go ostatnim skurwysynem, zwala winę na niego. Planuje krwawą kastrację, szamańskie rytuały i tortury nie z tej ziemi. Za co? Za to, że zakończył coś czego i tak nie było. Jest złamasem i koniec. Jak złość już jej przeszła, to przez kilka następnych tygodni opowiadała koleżankom, że go nie kochała ale jego penis idealnie, pasował do jej zgrabnej rąsi. Subtelne.
Tak więc zapominają co mówili i czuli wcześniej. Zero szacunku do przeszłości. Do siebie. Kiedyś pasowało, teraz jest gnidą. Czyli co, wtedy byłeś/aś takim samym insektem jak brzydka ex, dla której byś wtedy skoczył w ogień. Teraz nagle jesteś lepszy, bo jej nie ma? Aha, spoko.
Jak na razie, nikt się nie pofatygował, a moja rysa na psychice niebezpiecznie zagłębia się z potylicy w stronę płata czołowego.